Strona:PL Waleria Marrené-Pensjonarki 019.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy wierzyłaś tym, którzy ci obiecywali, a nie dotrzymywali tego później?
— Naturalnie, że nie.
— Otóż gdybyś ty, Ksawerko, nie dotrzymywała swoich obietnic, to nie wierzonoby ci także.
Spuściłam głowę, bo czułam doskonale, że miała słuszność.
— Jak sądzisz, spytała znowu, czy byłabyś w stanie coś sobie mocno postanowić i dotrzymać?
— A co takiego? zawołałam zaciekawiona.
Serce mi biło, bo pamiętałam dobrze początek rozmowy i to, że w niej chodziło o mamę i o to, czy potrafię obietnicy dotrzymać.
— Naprzykład, gdybyś mi obiecała, mówiła z uśmiechem panna Bronisława, że widząc mamę nie będziesz rozpaczać, ani czepiać jej się i nie puszczać od siebie, że pokażesz jej się dobrą, kochającą, rozsądną dziewczynką; to ja może zawiozłabym cię na kolej i mogłabyś jeszcze raz mamę uściskać.
Nie mogłam mówić, rzuciłam się tylko na ręce panny Bronisławy i całowałam je namiętnie.
— Tylko, wyrzekła po długiej chwili, namyśl się dobrze, czy możesz mi to obiecać. Jestem pewna, że twoja mama musi być także teraz bardzo smutna, i że sprawi jej to wielką ulgę widzieć cię uspokojoną.