Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 253.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z powodu jego rany czas jakiś nie miałem gdzie pracować. Co prawda téż, od chwili poznania pani Nasielskiéj myśl moja, zajęta nią jedynie, przestała być podwładną woli. Nie byłem w stanie nic robić, napadło mnie to nieskończone zniechęcenie, z którém walka zdaje się próżną i niepodobną.
Nie wiem o ile w domu domyślano się gorączkowego stanu w jakim żyłem. Ja nie miałem oczów dla tego co mnie najbliżéj otaczało; świat mój cały stanowił dom na Kruczéj ulicy, a to wszystko co się z nim nie wiązało, było dla mnie wstrętne, lub nie istniało wcale.
Wieść jednak o pojedynku rozbiedz się musiała po mieście; wiedziano zapewne jaki w nim udział miałem, bo w domu zastałem wszystkich tak pomieszanych, że musiałem zauważyć to w końcu. Żona moja, wbrew zwyczajowi swemu, nie miała migreny, ale natomiast zapomniała twarz umalować, a na jéj obliczu, poważniejszém przez to, wyrył się smutek głęboki, do którego nie byłbym jéj nigdy sądził zdolną. Zosia miała powieki czerwone, a synowie moi, osobliwie starszy, mieli w oczach wyraz surowy, niby potępienie dla postępków moich, którego sformułować inaczéj nie śmieli.
W istocie postępowanie moje obecne zadawało kłam życiu całemu, było przeciwne wszystkim zasadom moim; czytałem na twarzach członków rodziny