Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 159.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

słowo? jakiem było jéj przeszłe życie? Ona sama mówi o niém ze smutkiem i politowaniem. Wiem że gdybym zapytał ją, powiedziałaby mi wszystko. Ona nic nie ma do ukrycia i nicby nie ukrywała. A jednak uczynić tego nie śmiem. Gdy razem z nią jestem, słucham jéj mowy i to mi wystarcza; gdy jéj nie widzę, pragnę ją widziéć i zapominam o tém, ujrzawszy ją znowu. Powiédz mi wszystko co wiész o niéj. Jam wart to usłyszéć. Ona stała się potrzebą starych dni moich, radością, weselem i pogodą myśli mojéj, wiarą serca i ideałem życia.“
Napisałem to wszystko jednym tchem, bez namysłu prawie, bo potrzebowałem jakiéj żywéj duszy wypowiedzieć to, co paliło mi piersi. Do jednego tylko człowieka odezwać się mogłem w ten sposób, do tego co mi ją dał poznać. Bez namysłu zapieczętowałem list i posłałem go na pocztę. Czułem że Stanisław winien mi dać odpowiedź, że mi ją da niezawodnie.
Wieczór wydawał mi się nieznośnie długim. Wyobrażałem sobie jéj cichy ogród, oblany promieniami księżyca, jéj fortepian, rozbrzmiéwający teraz może dźwiękami, i jéj postać przesuwającą się pośród fal światła i harmonii, cichą, piękną, tajemniczą, jak marzenie. Brała mnie pokusa pójść chociaż ku téj stronie miasta; ale potrafiłem zapa-