Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 141.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w swojéj piersi; nie dbam o to czy doznałam zawodów, nie dbam o to czy spotkać je mogę jeszcze; wierzyć muszę w przyjaźń, w miłość, we wszystkie czyste uczucia serca, bo zdolną jestem kochać.
Była głęboka prawda w tych słowach, a przecież uderzały one dziwnie myśl moję, bo myśl ta przebywała ciągle w duchowéj ciemnicy przesądów i jak oko przyzwyczajone do nocy, lękała się światła. Patrzyłem na nią ze zdumieniem i zachwytem razem, gdy wymawiała te ostatnie słowa. Tak, ona kochać była zdolną. O jakiémże błogosławieństwem życia mogła stać się jéj miłość! Kto był, kto mógł być tym najszczęśliwszym z ludzi? Mimowolnie téż uczyniłem zwrot do samego siebie.
— Miłość szybko przemija, wymówiłem półgłosem, jak gdybym się uwziął dnia tego wypowiadać przed nią wszystkie komunały.
Spojrzała mi w oczy z nieopisanym wyrazem.
— Miłość oparta na moralnym fałszu, na zobopólném kłamstwie, na chwilowéj żądzy, przejść musi, odrzekła, ale nigdy ta wysoka, rozumna, święta miłość, jednocząca nierozerwalnym węzłem dwoje ludzi, bo tę dzień każdy i chwila każda zdwajać musi.
Słuchałem jéj, z myślą zwróconą zawsze do samego siebie.