Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 092.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łem w milczeniu piérwszych słów Olesia? W całéj téj sprawie postąpiłem jak student, czułem to. Przed chwilą sam nie wiedziałem że mam tajemnicę; teraz ona przestała już do mnie należéć, była w posiadaniu Olesia, a jutro zapewne miała się rozejść po całéj Warszawie. Objąłem szybko położenie, jakie wyrobiłem sobie dwoma słowami, wymówionemi nie w porę, i szukałem z niego wyjścia. Nastręczyło mi się ono proste i naturalne.
— Pani Nasielska, wyrzeklem z przyciskiem, była mi rekomendowaną przez wspólnego naszego przyjaciela. Poznałem ją i nabrałem przekonania, że wszystkie wieści kursujące o niéj są bezzasadne.
To wszystko, wypowiedziane w właściwym czasie, byłoby zapewne uwolniło mnie od téj przykréj sceny; Oleś jednak, którego zakłopotanie równe było mojemu, udał że bierze wszystko za dobrą monetę. Widziałem wprawdzie na jego ustach skrywany uśmiéch, widziałem że do mojéj poważnéj przemowy miał ochotę dorzucić żartobliwe amen; był jednak dość dobrze wychowany, by tego nie uczynić.
Szliśmy jeszcze czas jakiś w przymuszoném milczeniu, aż wreszcie drogi nasze się rozeszły.
Gdy straciłem z oczów młodego malarza, gdy obecność jego ciążyć na mnie przestała, stanąłem i obejrzałem się w około, jakbym teraz dopié-