Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 042.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lekko nachylone ku sobie, aż zamiast biustu jaki utworzyć zamierzałem, ukazała się tajemnicza, potwornie piękna głowa sfinksa, podobna do téj, którą widziałem dziś rano.
Z przerażeniem rzuciłem dłuto o ziemię: ręka moja i myśl stały się nieposłusznemi woli. Długo wpatrywałem się w niewykończone, niekształtne jeszcze popiersie, i zdało mi się że to była najlepsza moja praca, że tam właśnie było to, czego brakło innym... życie.
W téj kobiécie było cóś upornie przykuwającego wspomnienie; jéj spojrzenie i ruchy snuły mi się w oczach, głos stłumiony dźwięczał mi w uchu nieustannie. Byłem zły sam na siebie i już podnosiłem rękę, by zniszczyć widome świadectwo myśli moich, ale wstrzymałem się po chwili rozwagi. Rysy jéj były dość charakterystyczne, by utkwić w pamięci artysty; piękność ich, pomimo nieproporcyanalności nawet, usprawiedliwiała potrzebę odwzorowania tego szczególnego typu. Postanowiłem więc wykończyć to popiersie, którego podobieństwo już teraz było uderzające, a w potrzebie nawet prosić pani Nasielskiéj o posiedzenie, gdyby z pamięci nie udało mi się schwycić odcieni stanowiących wybitność jéj fizyognomii. Tymczasem jednak narzuciłem grube płótno na jéj wizerunek, postawiłem przed nim stalugę z portretem żony ban-