Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyłącznie zajęty był sam sobą, by na drugich zwracać baczenie.
— Czekam, odparł niby tajemniczo; to jest, dodał poprawiając się, chciałbym się dowiedziéć czy nie przyjechała już do Warszawy osoba, która w tych dniach ma przybyć.
Nie robiłem mu naturalnie żadnych zapytań; ale on wyraźnie umiérał z chęci mówienia daléj.
— Śliczna kobiéta, wyrzekł znowu po chwili. Spotkałem ją najprzód w Paryżu, a ostatniemi czasy w Wiedniu. Owdowiała niedawno.
Te słowa tknęły mnie dziwnie. Czy rzeczywiście obadwaj szukaliśmy tejże saméj osoby? Oleś mówił powoli, a w przerwach między objaśnieniami, o które nikt nie prosił, pokręcał jedwabiste wąsy. Po krótkiém milczeniu dodał znowu:
— Nie znasz jéj pan zapewne, to pani Nasielska. Miałem nawet robić jéj portret w Paryżu, ale nie miała czasu pozować. Paryż — rozrywki — nic dziwnego. Potém téż wyjechała. W tych czasach ma być w Warszawie.
Mimowolnie spytałem samego siebie, czy okólnik jaki zapowiedział przyjazd pani Nasielskiéj i nakazał szukać jéj w Europejskim hotelu? i coraz mniéj zachwycony zleceniem mego przyjaciela, pomyślałem że mogę ją spokojnie zostawić opiece Olesia, który tę misyą z daleko większą niż ja spełni gorli-