Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 468.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i kruków krakały złowrogo obsiadając topole Jerozolimskiej alei. Herkner stał w oknie i patrzał na ten smutny widok osłupiałym wzrokiem, na niebie i na ziemi było szaro, a ponury obraz świata, odbijał się w jego z rozpaczonem sercu. Stał w oknie swego gabinetu wspierając się drżącemi rękoma o krawędź biurka i nasłuchując niespokojnie szmerów domowych.
Zadzwonił na służącą i spytał o żonę i syna; Anna była na nieszporach, Stanisław o tej godzinie, miał właśnie lekcyę z Ksawerą; oboje wyszli, spokojnie oddawali się zwykłym zajęciom. Fakt ten nie miał w sobie nic nadzwyczajnego, oni wiedzieć nie mogli czarnych zamiarów jego, ani rozumieć czem ta godzina, różniła się od wielu innych.
A jednak w sercu jego zapanował smutek wielki, pragnął w ostatniej chwili zahaczyć się o coś w życiu, widzieć przy sobie przynajniej przyjazne twarze, raz jeszcze objąć wzrokiem to co kochał.
Stał w oknie cichy, drżący, zamyślony, przeciwległe domy rysowały się coraz ciemniej na ponurem tle horyzontu, połyskując gdzie niegdzie oświeconemi oknami, widma drzew chwiały się