Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 442.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zanadto literalnie bierzesz moje słowa, ale obiecałam być szczerą z tobą i jestem nią, pochlebiałam ci nieraz, a jeśli nie oszukiwałam, to z pewnością nie mówiłam ci zawsze tego co myślę, jak to czynię teraz.
Zakrył oczy rękoma, jak gdyby spostrzegł otwartą przepaść pod nogami, zaczynał zresztą pojmować że ta szczerość Teodory nie wróżyła mu nic dobrego.
— Powiadam ci to wszystko mój Józiu, ażebyś dobrze zrozumiał, iż w obecnych okolicznościach rozstać się musimy.
Wyrzekła to zupełnie spokojnie, jako loiczne następstwo całej rozmowy, ale mąż spojrzał na nią osłupiałym wzrokiem; pomimo wszystko konieczności tej on uznać nie chciał... nie mógł.
— Ty nie masz serca! — zawołał.
— A po cóż mi serce? dzisiaj serce w kobiecie zawsze jest zawiedzione i sponiewierane, to zadatek niepowodzenia.
— Oh! Teodoro, ty to mówisz tak spokojnie, tak chłodno, ja nie mogę wierzyć byś mówiła na seryo.
— Mówię spokojnie, bo tutaj żadna scena do niczego doprowadzić nie może, i tobie życzę tak