Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 387.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Probował się tym sposobem przynajmniej wycofać się z honorem, ale Konrad chłodny i nieubłagany, zaszedł mu drogę.
— Tłómaczysz się pan przedwcześnie — wyrzekł — ja nie sformułowałem jeszcze żadnego zarzutu, przecież nie mam potrzeby ukrywać się z czemkolwiek; gram otwarcie, pan wiesz najlepiej gdzie był ten testament, gdyż go utaiłaś rozmyślnie.
Wdowa załamała ręce z okrzykiem zgrozy.
— Pani — mówił dalej Konrad, zwracając się do niej — mam nadzieję iż rozplączę nić opasującej cię intrygi, mam nadzieję iż tobie i dzieciom powrócę wydarty majątek, los sprzyjał mi widocznie, nadspodziewanie, przyszedłem uwiadomić cię o tem.
Horyłło nie czekał końca tej rozmowy, niweczącej ostatnie jego nadzieje. Wyszedł nie żegnany przez wdowę, dla której fakt utajenia przedśmiertnej woli męża, równał się najcięższej zbrodni.
— Boże! — zawołała ze zgrozą — i ten człowiek był opiekunem moich dzieci!
— Był nim na mocy podstępu; mąż twój pani w ostatniej woli swojej wyraźnie wykluczył go