Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 384.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc cóż ja mam uczynić? — szepnęła nieszczęśliwa kobieta.
— Skargi cofnąć już niepodobna, możesz pani tylko zaprzeczyć działaniu adwokata Daleckiego którego nie upoważniałaś do wytoczenia kryminalnego procesu, nie prawdaż?
— Nie upoważniłam rzeczywiście — odparła, przypominając sobie treść rozmowy z prawnikiem, w której on nie tłumaczył wcale środków, jakich użyć zamierzał.
Nie wiadomo do czego teraz dojść mogło; Horyłło przekonawszy się iż wdowa nie wiedziała nic jeszcze o ważnych odkryciach prawnika, chciał użyć tej chwili, dla wymuszenia na niej przestrachem i groźbą, jakiegoś stanowczego zrzeczenia się wszelkich pretensyi do swego wspólnika, a przynajmniej chciał pochwycić w ręce ster całego interesu, gdy żywą rozmowę matki z opiekunem przerwała siedząca w oknie Hortensya wołając:
— Adwokat Dalecki tu idzie!
Wiadomość ta padła jak grom na Horyłłę; zerwał się z miejsca gwałtownym ruchem, przeklinając w duchu tę niewczesną przerwę, wdowa uczuła że jej ciężar spadł z piersi, a Hortensya zarumie-