Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 374.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja się z tego cieszyć nie będę; bądź jak bądź sprawiedliwość powinna być wykonana, nie chcę czynić żadnych ustępstw samemu sobie. Konradzie ty pojąć nie możesz jakie piekło wre w moich piersiach. I pomyślić że to stać się musi, że według nieubłaganego kodeksu uczciwości, ja muszę pragnąc potępienia własnego ojca, a jeśli tego nie uczynię, jestem moralnie wspólnikiem społecznej zbrodni. Czy nie tak, mów Konradzie?
— Po cóż mnie pytasz skoro wiesz odpowiedź — odparł smutnie, patrząc na niego z bratniem współczuciem.
— Kto wie, ja chciałbym może żebyś mi zaprzeczył.
— Czyż to powróciłoby ci spokojność?
— Nie, masz słuszność, cudze sumienie kierować nie może człowiekiem ani zdjąć z niego odpowiedzialności osobistej, dla tego też rady przydatne są wówczas tylko, gdy stają się głośnem echem naszych przekonań. Przecież zdarzają się chwile zamętu i chaosu, gdzie potrzebujemy słyszeć głos własny, wydobywający się z drugiej piersi. Teraz to minęło już, trzeba zmierzyć się z rzeczywistością; mów mnie o tej skrzywdzonej