Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 363.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

togo ideału młodzieńczego serca, jak tyle innych ideałów.
Ale snadź spokojne czoło i jasne wejrzenie Konrada, wytrzymało badawczy wzrok Stanisława, odpowiadając jego oczekiwaniom, bo wyciągnął ku niemu drżącą od wrzuszenia rękę, i pchnęły gwałtownem uczuciem, rzucił mu się na piersi z serdecznym uściskiem.
— Stasiu — wyrzekł Konrad odgadując myśli jego — bądź spokojny, od czasu gdy straciliśmy się z oczów, nie zmieniłem się w zasadniczych pojęciach, znajdziesz mnie dojrzalszym trochę, doświadczeńszym może, ale w gruncie jednakim zawsze.
— Ja też — zawołał młody chłopiec — potrzebuję ażeby tak było, wierz mi potrzebuję bardzo.
Wypowiedziawszy to, umilkł nagle, z gorączkowym rumieńcem na twarzy.
— A my nie widzieliśmy się od tak dawna — wyrzekł znowu.
— I cóż znaczy czas — odparł Konrad — on działać może tylko na serca i niedołężne umysły.