Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 261.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest — odparła Teresa.
Od kilku chwil jednak zajęcie jej całe znowu skupiło się no chorem dziecku, bo Natalka otworzyła oczy zgorączkowane, nieprzytomne i słabym głosem zażądała pić.
Matka pobiegła dać jej ziółek, i kiedy to czyniła wzrok jej padł na receptę leżącą na stole i nie mógł się ztamtąd oderwać.
— Czy mogę zapytać co to jest pani dziecku? — zapytał Strzygalski, zrozumiawszy bystrym instynktem, że to właśnie jest słaba strona tej kobiety.
Teresa rzuciła mu jedno z tych spojrzeń, w których odkrywa się jak błyskawicą niezgłębiona otchłań bólu.
— Ja nie wiem — szepnęła zaciskając ręce z rozpaczy.
Była chwila milczenia; kobieta zdawała się zapominać o swoim gościu, ale w sercu jej wrzała jedna z tych strasznych walk, co przeistaczają człowieka, i odejmują mu na zawsze coś z jego godności.
Patrzyła na przemian na receptę i na Strzygalskiego.