Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 257.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nigdy nie gniewa się na nas tak bardzo jak na ciebie, chociaż jesteś tak bardzo dobrą dla niego.
I mówiąc to całowała matkę, której suche oczy nie znajdowały już łez, uniesiona dziecinnem uczuciem miłości i żalu.
Ale to nie mogło odwrócić myśli Teresy od chorej Natalki, zbudzona na chwilę do rzeczywistości przez starszą córkę zapadała znowu w straszne milczenie oczekiwania.
Czas upływał powoli mierzony nierównym oddechem dziecka i gorączkowem biciem serca matki, gdy wreszcie kroki jakieś dały się słyszeć pod oknem i zatrzymały przy drzwiach.
— Czy to ojciec? — szepnęła Teresa wstrzymując tchnienie.
Niepodobna było zobaczyć, wreszcie po minucie oczekiwania ktoś zakołatał.
Teresa powstała gwałtownym ruchem, i pobiegła otworzyć.
Pode drzwiami stał nizki mężczyzna średnich lat, niepozornej powierzchowności i zaniedbanego ubrania, znany nam oddawna, ale zupełnie nie znany Teresie — Bartłomiej Strzygalski.