Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale nie, widziałam jak nie dawno samo szła z dzbankiem po wodę.
Ostatnie słowa Hortensya wymówiła z widocznem szyderstwem.
— Mnie się zdaje — wyrzekła Ksawera — że daleko lepiej zrobiła służąc sobie samej, niż my co cierpiemy pragnienie albo nie mamy się w czem umyć, jak Katarzyna wyjdzie.
Hortensya nie raczyła zwrócić uwagi na tę praktyczną uwagę siostry, i mówiła znowu z rodzajem pogardy:
— Ona ma pełno kwiatów i sama je podlewa.
— Ma kwiaty — powtórzyła zainteresowana siostra — ah! Horciu ja tak kwiaty lubię, a u nas nie znajdzie ani różyczki, ani nawet fiołka, nie wiemy prawie że to wiosna.
I westchnęła rzucając tęskne spojrzenie na kawałek szafirowego nieba, odcięty ostremi dachami domów sąsiednich, ale Hortensya znowu nie zauważyła sielankowego ustroju Ksawery, i ciągnęła dalej szereg własnych obserwacyi.
— Ciekawam po co ten młody człowiek tam bywa, jest wcale przystojny.