Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 195.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pani nigdy nie oddajesz sobie sprawiedliwości — zawołał Konrad z zapałem.
I owszem oddaję sobie zupełnie sprawiedliwość iż nie powinnam być nauczycielką, przekonało mnie o tem doświadczenie. Nie wzbudzam zaufania rodziców, temu co jest w wyjątkowem położeniu, nauczać nie wolno.
— Świat jest podły i nikczemny.
— Świat jest czem być może panie Konradzie, ma on także pewną słuszność po sobie, i nie bez racyi lęka się wyjątkowych położeń; wszędzie gdzie one istnieją musiała być spełniona wina jakaś, nie można więc brać za złe ludziom co nie mają czasu ani ochoty badać kto ją spełnił. Powinnam była wiedzieć o tem z góry, nie czekać nauki doświadczenia, które jest zawsze trochę przykre.
— Ale cóż świat może mieć przeciw tobie — pani Kazimiero.
— Co — odparła z niewyraźnym rumieńcem na licu — alboż znajdzie się kto coby mi to przynajmniej powiedział w oczy; widzę i czuję potępienie jego na każdym kroku, i poddałabym się wyrokowi bez sporu, gdybym posiadała materyalną niezależność, pan wiesz dobrze iż ze światem nie mam nic wspólnego.