Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie przybywała, odstraszona może ubogim mieszkaniem i brakiem tego powierzchownego blichtru co znamionuje powodzenie.
Konrad ograniczał potrzeby swoje do możliwego minimum i walczył z losem wytrwale.
Teraz niesprawiedliwość doznana przywiodła mu na myśl inne niesprawiedliwości i społeczne zbrodnie. Kto wie czy zdolności Strzygalskiego inaczej skierowane nie mogły zrobić go użytecznym, pomysł ten zabłysnął mu w głowie i natychmiast postanowił spróbować jego wykonania.
— Panie Strzygalski — zawołał.
Agent zatrzymał się niechętnie.
— Czego pan sobie życzysz? — zapytał.
— Chciałbym ja także panu zaproponować pewien interes.
Bystre oczy agenta spoczęły nieufnie na Konradzie — czekał i słuchał.
— Interes będzie uczciwy, czy się go pan podejmiesz?
— Nie rozumiem wcale — oburknął się Strzygalski — pan nie masz takich spraw do których ja byłbym przydatnym, pamiętaj iż jestem agentem do psucia interesów.