Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 163.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wierzchowności, ubrany w kapotę z cienkiego sukna w dawnym stroju zamożnych mieszczan, który już tylko gdzie nie gdzie widzieć można w zaułkach Starego Miasta.
Siwe włosy krótko przystrzyżone, i takież wąsy odbijały od rumianej twarzy, w żylastych rękach trzymał zakrzywioną laskę i czapkę zdjętą z głowy.
Ukłonił się on wszystkim obecnym i zbliżył się do rejenta niezważając niby na obce osoby znajdujące się w jego kancelaryi.
— Pan rejent jak widzę zajęty — wyrzekł wskazując oczyma obecnych — ja zaczekam, mam maleńki interesik o którym potem pomówię, mam niewielką sumkę, dwadzieścia tysięcy złotych, chciałbym ją wypożyczyć.
— Niech się pan dobrodziej zatrzyma — odparł rejent z tym rodzajem uprzejmości jaką wzbudzają zazwyczaj kapitaliści.
Staruszek usiadł na wytartej kanapie, blizko drzwi i powiódł wzrokiem po zgromadzonych.
Od chwili wejścia jego Walnerowa nie spuszczała go z oczów, dla niej człowiek ten przedstawiał żywcem wiek ubiegły, do którego należała