Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 152.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ha wszakżem to z góry powiedział.
— Więc cóż my z nim zrobimy?
— A co się robi z ludźmi, co stoją na drodze? spytał z kolei Strzygalski.
— Usuwa się ich skoro można, wyrzekł Horyłło, który ani się spostrzegł jak z pytającego stał się zapytywanym.
— Można, wszystko można na świecie, tylko za jakie pieniądze. Mówiąc to pokątny agent patrzył badawczo w twarz swego pryncypała.
— Dam pięćset złotych na początek, jeśli pożyczka Puchalskiemu nie dojdzie do skutku.
— Ciekawym też jakbyś się pan wziął do dzieła.
— To twoja rzecz panie Strzygalski, wszak masz za specyalność przeszkadzać interesom, które nam się nie podobają.
Tajemniczy agent uśmiechnął się z pewnem zadowoleniem na to uznanie swoich przymiotów, w uśmiechu tym przecież mieściła się i pewna doza ironii skierowanej może do swego pryncypała, może do ogółu społeczeństwa, które się tak naiwnie wyzyskać dawało.