Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go musiała ona zamknąć się w ciasnych ramach nierozsądnych pragnień, wybryków szalonej miłości własnej, zamiast zaciążyć na widowni świata, jakim bądź ważnym wypadkiem.
Bądź jak bądź sfera w jakiej zamykała się z konieczności działalność Teodory, nie zmniejszała doniosłości moralnych faktów, tylko musiała określić je w stanowisku dramatu złożonego z najcodzienniejszych czynników, jak codziennym był umysł tej kobiety, i powszednia postać jej męża.
Teraz Teodora przyglądała się z nadzwyczajnem upodobaniem widowisku. Atmosfera dusząca, przesiąknięta była kurzem i gwarem, muzyka grała zamaszyście jakąś trywialną nutę, której takt znaczyły skoki amazonek przebijających w powietrzu zaklejone papierem obręcze, z wyzywającym uśmiechem na malowanych licach, z oczyma w których płonęło sztuczne uczucie i sztuczna energia.
W tym obrazie było coś głęboko wstrętnego, jednak Teodora patrzała nań z rodzajem upojenia, szychy i pstre ubrania kobiet, harmonizowały z wywoływanym efektem, znać było jakieś roz-