Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Poruczam go Bogu, który czuwać nad nim może tam, gdzie nie dosięgnie ani mój rozum ani oczy.
Te mistyczne odpowiedzi coraz bardziej niecierpliwiły ojca, dając mu poznać aż nadto kompletnie bierną rolę żony jego w rodzinie.
Prawda, Anna nie mieszała się do rzeczy które według niego nie należały do niej, ale za to nie mieszała się i do tych także, co powinny były leżeć jej na sercu.
— Przecież — odparł z hamowaną gwałtownością — są fakta które dostrzedz możesz.
— Ja wiem — szepnęła żałobnym tonem — iż czas wielkanocny upłynął, a Staś dotąd nie był u spowiedzi.
Mąż nie myślał tego faktu brać bardzo do serca.
Anna westchnęła wznosząc oczy do nieba.
— Zabiliście wiarę i pobożność w młodych sercach — wyrzekła mieszając widocznie męża z całą falangą bezbożników — i chcecie potem mieć z nich pociechę, teraz zbieracie to tylko, coście sami zasiali.