Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 067.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

była potwierdzić w głębi ducha obelgi których on jej nie szczędził. Otoczona miłością, spokojem, szczęściem, byłaby może odważną i energiczną, gdy tymczasem dzisiaj, zaledwie czuła się zdolną spełniać najpowszedniejsze obowiązki.
W milczeniu usiadła na krześle przy swojej uczennicy, i szklannemi oczyma spoglądała na nuty rozłożone, usiłując do tej prostej czynności zebrać uwagę.
Ale to było nad jej siły; wstrząśnienie doznane było zbyt świeże i silne, co chwila myśli jej wymykały się przed kontrolą woli i biegły daleko w przeszłość niepowrotną.
Był czas gdzie ona była szczęściem i weselem rodziców, ukochaną Terenią, pieszczotą matki i ojca, gdzie uśmiech jej rozweselał dom cały, a wszyscy na wyścigi starali się go wywołać, Czas tu był dalekim bardzo.
Widziała siebie płochą, bezmyślną dziewczyną, piękną jak sama młodość, rwącą się do życia, nie pojmującą ani obowiązków i prawdziwych słodyczy jego, ani też przewidując bólów i zawodów.
Wszystko to leżało po za granicami jej umysłu. Potem widziała siebie narzeczoną i żoną w pierwszych dniach miodowego miesiąca. Ah