Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 039.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Córka nic nie odpowiedziała, tylko okraiwała skórkę chleba i gryzła ją białemi ząbkami.
— Mój Boże, zjedz cokolwiek — prosiła matka, przysuwając do niej wzgardzone potrawy — będzie ci szkodzić, widzę że jesteś głodna.
— Pewno żem głodna, ale cóż kiedy niema nic do jedzenia — odparła Hortensya odwracając się z niesmakiem.
— Cóżbyś ty jadła moje dziecko? — pytała wdowa ze łzami w oczach.
Ale nadąsana Hortensya nie raczyła odpowiedzić, wstała od stołu i powróciła na dawne miejsce koło okna. Żadna z tych kobiet nie musiała walczyć z niedostatkiem, ani myślić zawczasu o przyszłości, były to rozbitki rzucone bez steru na bezbrzeżne morze, które prędzej lub później pochłonąć je musiało, a zły los zamiast jednoczyć rozdzielał coraz bardziej.
— A ty Ksawerko — wyrzekła rozżalona wdowa — czy i tobie nie smakuje kuchnia Katarzyny?
— Nie mamo, ja o czem innem myślałam.
I nie dając żadnych objaśnień, wstała od stołu pocałowała matkę i poszła znów w swój ulubiony