Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 011.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I wprowadził ją do skromnego gabinetu, wskazał fotel, a sam usiadł przed biurkiem, czekając co mu powie.
Kobieta milczała, jakby nie wiedząc od czego zacząć.
— Czy nie pani Skalska — zawołał przyglądając się uważniej swojej klientce.
— Tak jest — odparła — pan mnie poznałeś. Zdaje mi się iż to tak dawno jak pan przychodziłeś do mego męża od mecenasa X.
— Jest temu kilka miesięcy zaledwie.
Wstrząsnęła głową jakby te kilka miesięcy miały u niej znaczenie lat i patrzyła na adwokata załzawionemi oczyma.
Wstęp ten w niczem nie mógł służyć za objawienie, dla tego też Dalecki zapytał:
— W czemże pani użytecznym być mogę?
Ona spojrzała na swoje żałobne suknie, jakby zbierając myśli i wyrzekła:
— Straciłam męża.
Nie była to wcale odpowiedź na zapytanie prawnika, ani wytłómaczenie powodu wizyty, adwokat jednak przyzwyczajony snadź do wielu słów próżnych, wysłuchał ich w milczeniu.