Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 203.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi było wyjść z niego jakimbądź kosztem, wyznać jej wszystko lub wprawniej kłamać; ale jedno jak drugie zarówno było mi niepodobne. Czułem, że choćby nawet wola jej i serce przebaczyły mi, odepchnie mnie jej sumienie; ja zawsze dla niej pozostałbym zbrodniarzem, tak samo jak i we własnem przekonaniu.
Anielka nie należała do rzędu heroin, które prawa namiętności stawiają po nad powszednie prawo, dla których miłość tłómaczy wszystko. Nie, to była natura przedziwej prostoty i czystości, nie zbałamucona żadnym sofizmatem, obdarzona w najwyższym stopniu tym moralnym zmysłem odróżniającym od razu złe od dobrego, prawdę od fałszu, pomimo wszystkich błyskotnych pozorów i świetnych rozumowań. Czyż mogłem uskarżać się na to, ja, com właśnie ukochał tę duchową stronę jej istoty? A jednak położenie obecne dłużej trwać nie mogło; ja mogłem cofać się przed stanowczą chwilą, ale nie było w naturze Anielki cofać się. Są podejrzenia tak straszne, tak zdaje się niepodobne, że chcemy pozbyć ich się jak złego snu czemprędzej.
Z taką myślą pewno ona szukała mnie dnia jednego w ogrodzie. Mrok zapadał, cudne blaski wieczoru grały na niebie; samotny, pożerany niepokojem, trapiony zgryzotą, siedziałem na ławce wśród rozkwitłych krzewów, gdy ujrzałem jej postać zbliżającą się do mnie. Na widok jej serce moje uderzyło gwałtownie; chciałbym był ujść przed jej wzrokiem, a przecież miłość moja silniejsza była niż wszystko, i po raz pierwszy wyciągnąłem drżące ra-