Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 158.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie, zawołałem przychodząc trochę do siebie: powiedz co trzeba uczynić? Czyż zabrakło ci już materyalnego środka na objawy choroby w zawiązku? Walcz z nią, nie opuszczaj nas.
Doktór podniósł czoło z pewną dumą.
— Zawsze starałem się, odparł, spełniać obowiązki moje; spełniać je będę tutaj do końca, jak spełniam je w tej chwili, wyznając przed panem słabość środków, jakie mam w ręku.
— A na teraz nie masz pan nic do przepisania?
— Nic nowego, niech tylko panna Aniela wypełnia ściśle polecenia moje; dopilnuj pan tego, nie budząc obaw, które dzięki Bogu dotąd nie postały w jej myśli.
— Jeszcze słowo, rzekłem powstając: daj mi pan słowo, że gdyby choroba się wzmogła, gdybyś dostrzegł jaki bądź niebezpieczny symptomat, powiesz mi to natychmiast.
Może ból wyraźny w słowach i twarzy mojej rozbroił go trochę, bo podał mi rękę, przyrzekając zadość uczynić żądaniu memu. I gdy to mówił, zrozumiałem, że on sam nie miał wątpliwości, iż chwila ta nadejdzie prędzej lub później.
Opuściłem go zrozpaczony. We własnych oczach byłem prawie zbrodniarzem; zabijałem to com ukochał nadewszystko. Jedyna i wątła nadzieja, jaka pozostawać mi mogła, była w szybko ukończonym rozwodzie. Wróciwszy do siebie, napisałem długi list do obrońcy mego. Nie wiedziałem jeszcze, że w sprawach podobnego rodzaju, najpilniejszych, bo dotykających palących kwestyj życia, jak na szyderstwo