Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 139.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jednak ona nie odrzuciła wręcz propozycyi mojej, bo ta jej pochlebiała; odparła wiec na wpół szyderczo, na wpół przyjaźnie:
— Widzę, że nie żartem zakochany jesteś.
Cóż odpowiedzieć mogłem? zniosłem i to jeszcze.
— A gdyby tak było w istocie, Leonoro? odparłem w końcu; czy miałabyś prawo wziąść mi to za złe?
— Ja? bynajmniej, wyrzekła kobieta, po której czole przesunęła się chmura zrozumiała dla mnie.
Przestać ją kochać, pokochać inną, były to zbrodnie niedarowane w obec jej dumy.
— Bynajmniej, powtórzyła: są natury, dla których miłość jest koniecznym warunkiem bytu.
Czułem, że w ten sposób postawiona rozmowa nie mogła doprowadzić do niczego.
— Więc, spytałem powstając, jaka jest ostateczna odpowiedź twoja?
Ale Leonorze nie pilno było zakończyć to widzenie się nasze; snadź zbyt odrębnym byłem od ludzi co ją otaczali, bawiłem może jej znudzenie, bo odparła wskazując mi znów miejsce obok siebie:
— Żądasz odemnie rzeczy trudnej Kazimierzu; a jednak chciałabym ją dla ciebie uczynić. Namyśl się wprzód, czy rzeczywiście szczęście twoje zależeć ma od tej nowej miłości?
— Zdaje się, odparłem z pewną dumą, żem się musiał namyślić, nim tu przyszedłem.
— Ach! Boże mój, wy ludzie namiętni łudzicie samych siebie; a przecież miłość mija tak szybko, któż lepiej od ciebie wiedzieć o tem powinien?