Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aniela nie musiała doznać goryczy sieroctwa; przygarnięta do domu i serca matki mojej, nie przechodziła przez te moralne i materyalne nędze, jakiemi zazwyczaj okupywany bywa chleb udzielony z łaski. Z matką moją była zupełnie swobodna, a jeśli usta nazywały ją ciotką, to dźwięk głosu, to wyraz twarzy nadawał jej imię matki. Snadź też kochała ją jak matkę i była z nią zupełnie swobodną. Za odebrane dobrodziejstwa nie czuła się dłużną niczem, odpłacała je sercem, i z serdecznem przewidywaniem umiała stać się użyteczną, umiała roztoczyć w koło ład, dostatek i ciszę, jakie tylko kobieca ręka domowi nadaje. Snadź też musiała być szczęśliwa owem wewnętrznem zadowoleniem, jakie cechuje zdrowe inteligencye i niezepsute serca; starczyła jej atmosfera miłości i pracy, jaką stworzyła w koło siebie. Czy jakie marzenia przyszłości nie zakłócały spokoju jej czystej myśli? — nie wiem — ale one nie wkraczały w dziedzinę faktów; codzienne obowiązki spełniała ochoczo i wesoło, zbyt może zajęta drugiemi, by miała czas pomyśleć o sobie. Była to natura czynna i szlachetna, pełna prostoty i cichej odwagi. Z chorobą matki mojej, spadły na nią obowiązki nad wiek; jednak nie zastanawiając się chwili nad tym ciężarem, podjęła go mężnie, wytrwale, z dobrą wolą, i podołała wszystkiemu, nie domyślając się może trudności swego położenia. W siedmnastym roku życia potrafiła zastąpić panią rozległego majątku; potrafiła stać się matką dla syna mego; potrafiła być razem dozorczynią i pocieszycielką opiekunki swojej i mimo to, czoło jej nie straciło pogo-