Strona:PL Waleria Marrené-Mąż Leonory 058.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dym zakącie serca trzeba było szukać jej korzeni i wyrywać je bez miłosierdzia. Ale Leonora zamiast oddać mój uścisk, wyrwała się z ramion moich z nieukrywanym wstrętem; wyraźnie ja w tej chwili daleki byłem od jej myśli. Może mogła jeszcze kochać, ale nie mnie, mnie, co byłem dla niej wspomnieniem złych dni przeszłości, com stał się panem jej życia. W tej chwili, w tym jednym ruchu, zrozumiałem to z głęboką boleścią; wszystko com uczynił dotąd, stawało pomiędzy nami niepowrotne. Oddaliłem się w milczeniu, cóż więcej powiedzieć mogłem? co więcej przecierpieć? Zauważyłem, że po wyjściu mojem, żywa choć cicha rozmowa zawiązała się pomiędzy Leonora a Onufrym; obecność moja była dla niej zawadą, pewnem moralnem jarzmem, ciążyła na niej może mimo jej woli i wiedzy.
Od dnia tego, na pozór nic nie zmieniło się w życiu naszem, tylko majątek zwiększył się w dwójnasób. Leonora coraz większym otaczała się zbytkiem; dotąd dość dla niej było błyszczeć, teraz chciała zaćmić wszystkich; pragnienie strojów, zabaw, zmieniło się w niej w rodzaj gorączkowej żądzy, ona musiała być wszędzie i wszędzie najpiękniejszą. Nieraz wśród balu wszystkich oczy zwracały się na nas; poglądano na mnie z zazdrością, jaką sprawia każde powodzenie, byłem mężem najpiękniejszej kobiety w Warszawie, cień żaden nie zaćmił widomie naszego wspólnego pożycia, a na domiar niespodzianie spadała na nas ogromna fortuna. A jednak gdyby kto był zajrzał w głąb piersi mojej, znalazłby tam nieuleczony smutek, rozstrój i rozłamanie. To, na