Strona:PL Waleria Marrené-Jerzy i Fragment 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chu? Ktoby się odważył mierzyć otchłanie rozpaczy otwarte w takiem sercu?
W kilka godzin dopiero zażądał zobaczyć grób Stasi i skierował się ku cmentarzowi. W rogu dwie świeże mogiły usypane były żółtym piaskiem; tutaj chciał pozostać sam, by może w obec wielkiej tajemnicy śmierci, badać tajemnicę swego ducha.
Nad wieczorem doktór, któremu według zlecenia zostawionego Janowi dano znać o przybyciu Jerzego, przyjechał śpiesznie i nie zastawszy go w domu, poszedł na cmentarz. Znalazł Jerzego siedzącego na kamieniu starego grobowca, o kroków kilka od mogiły Stasi. Twarz miał ukrytą w dłoniach i był nieruchomy jak posąg. Doktór zatrzymał się chwilę, szanując tę boleść bez nadziei; ale w końcu zbliżył się do niego i przyjazną rękę położył mu na ramieniu. Jerzy zadrżał, spojrzał na niego, poznał i rzucił mu się na piersi. Duma jego złamaną była zapóźno.
— Mów mi o niej, mów o niej! wyrzekł błagalnym głosem.
Doktór ścisnął rękę jego i podał mu list, mówiąc zcicha:
— Zostawiła mi to dla ciebie, to jej myśli ostatnie. Umarła cicho, spokojnie, bez skargi, jak zasypiające dziecko.
Jerzy zerwał pieczątkę.
Jerzy, pisała Stasia, ostatnia nadzieja moja się nie spełni: nie zobaczę cię więcej. Czuję śmierć nad sobą, ale nie umrę spokojnie, dopóki serca mego nie otworzę przed tobą. Jeśli pamiętać o mnie będziesz, jeśli choć po śmierci szukać mnie zechcesz w Zalipnej, zostawiam dla ciebie to słowo, którego już ustom moim nie wymówić. Ja cię kochałam jedynie Jerzy, ja ciebie kocham dotąd, a choć kosztem życia zdobywam sobie prawo powiedzenia