Strona:PL Waleria Marrené-Jerzy i Fragment 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale tu pozostałem nieporuszony. Jej uczucia należały do niej samej; nie miałem prawa wyznawać ich nikomu.
Lucyan wstrząsnął głową z nieskończoną boleścią, w którą powoli mieniła się zaciętość jego.
— Ona sama mi to wyznała.
— A więc, odparłem głosem, który drżał mimowolnie, wiesz wszystko. Czego żądasz odemnie?
Lucyan także silił się być spokojnym; chciał mówić dalej, ale łzy głos mu zalały.
— Jerzy! Jerzy! szepnął, ja zanadto cierpię! Czy nie widzisz że ja tego nie zniosę?
Na te słowa, na serdeczny dźwięk tego głosu, zapomniałem i ja roli mojej. Ten człowiek tak długo był mi przyjacielem, żem nie mógł inaczej jak przyjaźnie do niego przemówić.
— Lucyanie! zawołałem, zbliżając się do niego, spełnię wolę twoją; mów tylko.
— I cóż mi z tego, zawołał jak dziecko rozżalone, odpychając mnie od siebie. Zabrałeś mi jej miłość; jakież zadośćuczynienie dać mi możesz?..
Spuściłem głowę w milczeniu, a Lucyan patrzał na mnie z wyrzutem. Rzeczywiście, żadne pojednanie możebnem nie było między nami; związek nasz istnieć przestał, trwał już jedynie w pamięci.
— Któż odgadnie serce kobiety? mówił on zwolna. Czyż mogłem przeczuć, że ty zajmiesz miejsce moje w jej sercu, i to w dniach kilku, że zapomni miłości dla mnie, com ją tak kochał, którego kochała i ona!?
Te słowa Lucyana drasnęły mnie boleśnie. Czyż doprawdy Stasia go kochała i tak szybko zmieniła serce?
— Nacóż, wyrzekłem, te próżne wyrzuty? Nikt zmienić nie potrafi tego co się stało. Powiedz mi lepiej co mam uczynić?
— Ty, odparł Lucyan z goryczą, ty o to pytać nie potrzebujesz. Jesteś kochanym, będziesz szczęśliwy. To