Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 196.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie popełniamy ucieczki, my popełniamy to, co świat nazywa skandalem. Jest to jedyny sposób wyjścia z pewnych położeń, obwarowanych przesądem.
Była niemal brutalna szczerość w tej odpowiedzi, którą przecież wywołała sama.
Teraz przyszły jej na myśl następstwa, jakie czyn ich mógł mieć dla niego; bo dotąd zastanawiała się nad niemi jedynie względnie do samej siebie — i w strasznem widzeniu przesunęły się przed jej oczyma pojedynki, rany, śmierć może.
— January! — zawołała — to ja jedna winną jestem; na mnie jedną odpowiedzialność spaść powinna.
— Czyż sądzisz — zawołał dumnie — że zbraknie mi odwagi jakimbądź sposobem odpowiedzieć za czyny. — Bądź spokojną; oddawna już obrachowałem wszystko, ważyłem się na wszystko, i na wszystko jestem gotowy.
Słuchała go przerażona, ale teraz zapominała o sobie, myślała o nim tylko, drżała o niego.
— Nie lękaj się! — mówił. — Czyż nie wiesz, że na tym naszym biednym świecie rozkosz splata się z boleścią, a każdą słodycz okupywać trzeba. Jest to zasadnicze prawo, któremu się poddać musimy. Może słusznie. Skala szczęścia mierzy się tylko cierpieniem; im kto poznał głębsze otchłanie bólu, tym wyżej rozkosz pojmuje. Miara Dantejskich piekieł jest miarą kręgów raju.
— Ty mówisz o tem tak spokojnie! — zawołała z przestrachem, patrząc na niego, jak gdyby już lękała się go utracić.
— Heleno! Heleno! — odparł, przygarniając ją ku sobie — cóż trwałego na ziemi? żyjemy wszyscy z grozą śmierci zawieszoną nad nami, z niepewnością jutra, z poczuciem znikomości własnej, jak z nieodłącznemi warunkami bytu. I cóż ztąd? czy dlatego to dzisiaj jest mniej słodkie?