Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dlaczegożbyś mię przestała kochać? trzebaby być na to ostatnią kobietą, nie wartą ani serca, ani zaufania uczciwego człowieka.
Słowa te padły na nią jak grom; spuściła głowę i milczała chwilę. Czuła przecież, że chwila ta była niepowrotną, nie chciała jej dać marnie upłynąć.
— A jednak, Amelia winną nie była; serce wyrywa się czasem mimo woli.
Wzruszył ramionami.
— Jest to wygodna, romansowa teorya, której ja nie uznaję bynajmniej, — wyrzekł — bo pomyśl sama, gdzieby nas to zaprowadziło? Dziś, naprzykład, mogłaby mi się podobać jakaś ładna baletniczka, jutro ogródkowa aktorka, a ja nie byłbym temu nic winien... To po prostu śmieszne; człowiek powinien trzymać uczucia swe na wodzy. Przyznasz mi to po chwili rozwagi. Co do mnie nie uwzględniam bynajmniej tych nowych dzisiejszych doktryn, które doszły do tej doskonałości, że tłumaczą wszystkie zbrodnie, a zabójców, złodziei i nierządnice uważają za uciśnioną niewinność. Dążą one wprost do zburzenia społecznego porządku.
— Tytusie! jesteś niemiłosierny!.. przecież miłość, której się nie poddajemy, jeszcze zbrodnią nie jest.
— Przepraszam cię! jest zbrodnią w pewnych położeniach; dowodzi co najmniej jakiejś fundamentalnej krzywości uczuć i pojęć, które odebrać muszą stanowczo zaufanie i szacunek. Ty, tak rozsądna, Helenko, sama, po chwili zastanowienia, przyznasz mi słuszność.
Cóż miała odpowiedzieć? Odwaga jej była wyczerpaną. Z tej strony nie mogła spodziewać się ratunku.
Na drugi dzień, rano, pani Oktawia w eleganckim stroju, zastosowanym ściśle do pory i chwili, a przytem starannie dobranym, by nie zwracał uwagi, wychodziła ze swego mie-