Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 158.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w umysłach ludzkich? czy nie bywają czasem następstwem, nie zaś pobudką myśli?
— Przypisujesz pani myśli potęgę, której nie posiada. Mrzonka wyobraźni pryska, jak bańka mydlana, w zetknięciu z realnością. Myśliciel musi oprzeć teorye swoje na gruncie jakiejbądź istniejącej potrzeby lub braku, inaczej głos jego przejdzie bez oddźwięku. Ludzie wprawdzie posługują się problematami społecznemi, ale stworzyć ich nie są mocni. Czyż zresztą uważasz pani świat ten za tak doskonale urządzony, by w nim nic nie było do odmiany? Nędza, ciemnota, ucisk, niesprawiedliwość, królują tu pod każdą formą; a pani uważasz teorye, krytykujące istniejący porządek, za niebezpieczne. Nie, po tysiąc razy nie! niebezpieczeństwo leży nie w nich, ale w przyczynach, które je wywołują.
— I pan sądzisz — zawołała — że złe każde da się usunąć ze świata?
— O! bądź pani spokojna — odparł z goryczą — wszyscy staramy się gorliwie o to, by tak nie było, przez brak odwagi i samoistności. Sami pracowicie tworzymy sobie pęta, sami się w nie zakuwamy. Wymyśliliśmy na ten cel masę wyrazów, masę przepisów, masę uczuć nawet, które wyrabiamy w sobie i pielęgnujemy starannie.
Mówił to z ponurą energią, charakteryzującą go w pewnych chwilach, kiedy w grę wchodziły uczucia jego, kiedy krzyżowały się zamiary, lub ktokolwiek śmiał stawić im czoło.
— Ha, cóż robić — dodał coraz namiętniej — teorye te są niebezpieczne, teorye te są straszne; chrońmy się więc do ostoi obowiązku, choćby do ostoi niedołęztwa i przesądu.
Powracał uparcie do tego tematu, chciał ostatecznie zdobyć jej przekonanie.