Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 171.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spotykać ją muszą. Nie miała na to czasu. Zresztą nie przywykła była analizować swoich wrażeń; dotąd w życiu daleko więcej marzyła, niż myślała, i usnęła też w pośród marzenia, nie troszcząc się o przyszłość.
Położenie Romualda było bez porównania trudniejsze. Wziął on na siebie ciężar cudzego życia niebacznie, w chwili szału i gorączki, a teraz dopiero miał czas zastanowić się nad tem, co uczynił. Miał on szczególny rodzaj uczciwości; byłby poczytał sobie za grzech śmiertelny nadużycie swego obecnego położenia względem istoty, co z taką ufnością rzucała się mu w ręce; progu jej pokoju nie przestąpiłby za nic w świecie, dopóki prawa boskie i ludzkie nie złączyłyby rąk ich nierozerwalnym węzłem. Umiał panować nad ślepą namiętnością i nakazać zmysłom milczenie. Przecież nie wahał się niweczyć całej przyszłości Natalii i zniesławić jej w oczach świata, w oczach rodziny, która nie była zdolną uwierzyć po tem co zaszło, w czystość ich stosunków.
Jakiż w końcu los, jaką przyszłość mógł ofiarować księżniczce, sam będąc niepewien tego jutra, zdobywanego dotąd mozolną pracą nauczycielską, gdy i tę małżeństwo miało uczynić mu niemożliwą? Cóż miał czynić dalej? jak utworzyć rodzinę na tym niepewnym gruncie?
Pytania te przychodziły nie w porę na myśl Romualdowi; teraz, kiedy nie czas było się cofać, kiedy bądź co bądź życie jego i cała przyszłość należała do tego nierozważnego dziecka, co spało spokojnie w przyległym pokoju, nie domyślając się nawet żadnego niebezpieczeństwa.
Romuald zatrzymał się pode drzwiami Natalii; ściana, co ich oddzielała, była tak cienka, iż mógł dosłyszeć jej równy oddech. Słuchał go ze wzburzoną piersią, pełen namiętnych uczuć, ale pełen zarazem złych przeczuć, nad któremi powinien był zastanowić się wprzódy, nim odważył się na ten krok niecofniony.