Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 170.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Powiedz mi — pytał namiętnie — czy nie żałujesz tego, coś uczyniła?
— Nie — pochwyciła. Gdybym drugi raz uczynić to mogła, postąpiłabym tak samo.
— I nie będziesz żałowała nigdy? mówił dalej, bo może sumienie nie dawało mu spokoju i kazało stawiać jej tę nieobrachowaną kwestję. Ale miłość o niczem nie wątpi, a najmniej o własnej trwałości.
— Nigdy! — odparła bez wahania, jak gdyby była w stanie zbadać tajniki przyszłego losu.
Poniósł do ust rękę, którą trzymał w swoich. Widocznie trudno mu było się z nią rozstać.
— A ty — szepnęła księżniczka — a ty nie pożałujesz także?
— Natalio! — zawołał obrażony — ja miałem prawo stawiać ci podobne pytanie, ale ty go nie masz.
— Mam zawsze prawo oddać ci wet za wet — odparła z uśmiechem, który zdawał mu się niebo otwierać.
I znów była cisza; patrzali na siebie wzajem.
— A więc do jutra, Natalio — wyrzekł wreszcie — spij spokojnie.
— Do jutra — powtórzyła.
Rozeszli się; on wszedł do swego pokoju, drzwi zamknął na klucz, księżniczka znalazła się samą. Znużenie i sen przemogły niewyraźne trwogi, które w niej powstawały, skoro traciła go z oczu. Zresztą słyszała kroki Romualda w przyległym pokoju, czuła się pod jednym z nim dachem, wkrótce więc usnęła, powtarzając w myśli słowa: „do jutra“, najzawodniejsze z ludzkich wyrazów.
Nie miała czasu zapytać samej siebie, czem właściwie dzień ten był dla niej? czy przeważały w nim słodycze, czy też trwoga i niepokój? Zapomniała o męczarniach, jakich doznała na pierwszej stacji kolei, nie zastanowiła się, iż podobne bolesne chwile coraz częściej