Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Natalia zamiast odpowiedzi rzuciła się na fotel przy łóżku i gorzko płakać zaczęła.
To do reszty przestraszyło Drylską. Teraz przypatrując się baczniej Natalii, postrzegła jej zroszone ubranie i zerwała się na łóżku.
— O Boże! — krzyknęła — zkąd księżniczka powraca?
— Nieszczęście, moja Drylsiu, nieszczęście!
— Jakie nieszczęście? co się stało?
Trudno to było bardzo Natalii opowiedzieć, tem bardziej, iż nie myślała wtajemniczać ochmistrzyni w swoje sercowe sprawy; przecież wypłakać się i wyżalić musiała.
— Spotkałam Emiliana.
— Pana hrabiego! sama jedna w parku o tej godzinie! o ja nieszczęśliwa! — zawołała przerażona kobieta, załamując ręce. Po co księżniczka tam chodziła? czemu mię nie zawołała?
— Moja Drylsiu, stało się już.
— Tak, stało się, ale co pan hrabia powiedział? co ze mną będzie?
— Alboż to twoja wina? tłómaczyłam cię jak mogłam.
Drylska rozumiała dobrze, iż na pewne wykroczenie żadne tłómaczenie nie pomoże; przyszła jej na myśl wczorajsza rozmowa z hrabiną i uczuła się zgubioną.
— Co to też księżniczka wyrabia? — zawołała. Same niedorzeczności, a tymczasem wszystko to na mnie spada.
— Na ciebie, moja Drylsiu? — spytała zdziwiona.
— Tak, na mnie. Moja wina, że księżniczka odrzuca milionową partyę, moja wina, że myśli Bóg wie o czem, moja wina, że stawia tysiące kwestyi, które nie podobają się hrabinie Aurelii; że jest smutna, zamyślona, wszystko moja wina. A na domiar złego, trzebaż, aby sam hrabia spotkał księżniczkę na dzisiejszym spacerze. Co to z tego wyniknie?
Natalia płakała ciągle; słowa szwagra, powracając jej do pamięci, budziły tysiące obaw; obracała je w myśli