Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Natalia mogła uciec jak spłoszona łania i z pewnością szwagier nie byłby jej dogonił, uważała jednak tę politykę za niebezpieczną i mogącą sprowadzić najgorsze następstwa, ucieczka bowiem znamionowała poczucie się do winy, a kto wie, czy nie pociągnęłaby za sobą śledztwa, badania i odkrycia schadzek nad strumieniem. Ze zwykłą więc rzutkością swego charakteru postanowiła stawić czoło burzy i postąpiła śmiało naprzód. Jakoż niebawem znalazła się oko w oko z Emilianem, który zapewne na pożegnanie Leopolda, spieszącego na stacyę kolei, o parę mil odległą, wstał o tej niezwykłej godzinie.
— Więc wzrok mię nie mylił — zawołał hrabia, zatrzymując szwagierkę — panna Natalia o tak porannej porze błądzi po aleach parku, jak istna heroina z melodramatu, i to sama jedna!
Biedna księżniczka zamyślała dać żartobliwą odpowiedź, dziwiąc się nawzajem tak wczesnej przechadzce szwagra, ale na te słowa, a szczególniej na spojrzenie jego, odbiegła ją odwaga.
— Wszak i hrabia używa rannej przechadzki — szepnęła zapłoniona.
— To wcale co innego — odparł dobitnie Emilian — ja dopełniałem obowiązków gościnności względem kogoś, co ma słuszne powody żalić się na przyjęcie, jakiego tu doświadczył.
— Prawdziwie, czas tak piękny... obudziłam się... nie sądziłam, aby mię kto zobaczył — tłómaczyła się niewyraźnie.
— Wszystko to nie upoważniało cię wcale do tak ekscentrycznych wycieczek. Zresztą gdzież Drylska?
— Drylska spała tak smaczno, iż nie miałam serca jej budzić.
— Hm, więc Drylska ma sen tak twardy? To nie należy wcale do obowiązków, jakie spełniać powinna: a panna