Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 114.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, siostra zaręczyła mi, iż nigdy szczęśliwą nie będę. Alboż ona zna szczęście? Biedna Aurelia, trzeba jej przebaczyć. Ona nie wie, iż za jedną chwilę, spędzoną z tobą, za jeden taki ranek nad strumieniem, ja dałabym życie i wieczność.
— O tak! — zawołał zachwycony — te chwile są boskie, niemarzone nawet; ty darzysz mię rajem na ziemi.
Odpowiedziała mu spojrzeniem zachwytu. Ale niebawem wspomnienie rzeczywistych trudności, jakiemi byli otoczeni, przyszło jej na myśl.
— A jednak — szepnęła — lękam się, aby lada chwila nie odebrano nam tego szczęścia. Gdyby ktokolwiek domyślał się naszych schadzek, cóżbyśmy uczynili?
Zwróciła na niego wzrok pytający.
— Nie wiem — rzekł — po co przypuszczać to, co może nie nastąpić.
Pierwszy raz nie zadowoliła jej ta odpowiedź.
— Przecież tak zawsze pozostać nie może — szepnęła. Nie trzeba, aby zła chwila zastała nas nieprzygotowanych. Zapominasz, iż lada godzina dowiedzieć się mogą o wszystkiem, rozłączyć nas.
— To niepodobna; żadna siła ludzka tego dokazać nie potrafi. Natalio, nikt na świecie nie zdoła cię mi wydrzeć.
Ręce ich połączyły się gwałtownym uściskiem, ale to nie rozwiązywało wcale trudności ich położenia.
— Trzeba pomyśleć o przyszłości — rzekła — czuję, że nam coś zagraża.
Romuald obejrzał się z rodzajem trwogi, jakby upatrując w koło wrogów niewidzialnych.
— Dotąd — mówiła dalej Natalia — mogliśmy być spokojni, teraz zaczną śledzić, dlaczego odrzuciłam świetne zamęzcie? Wszystko odkryć się musi.
Na ustach jego było pytanie: czemu, skoro przewidywała złe skutki, nie zażegnała katastrofy? Nie wymó-