Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 111.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O kimżeby myśleć mogła? — powtórzyła po chwili, wlepiając w panią domu pytające spojrzenie — wszak księżniczka nie zna nikogo, nikogo nie widuje.
— Czy pani Drylska jest tego zupełnie pewna?
— Ach, pani hrabino, jak tego, że żyję.
Aurelia odetchnęła głęboko, jak gdyby z temi słowami spadł jej z piersi ciężar tłoczący; nie wypowiedziała przecież swoich obaw wyraźnie, sądziła zapewne, iż ubliżały one i jej samej i Natalii. Była to widocznie mara żółciowej wyobraźni Emiliana. Dlatego też wyrzekła po chwili łagodniej, zwracając się do nauczycielki:
— Stało się złe wielkie, ale teraz nie ma już na nie rady; trzeba tylko czuwać z podwójną bacznością nad księżniczką, znajduje się ona na niebezpiecznej drodze. Niech pani Drylska zwraca na nią pilne oko, stara się poddawać rozsądne myśli i studzić tę gorącą wyobraźnię.
— Pani hrabina może być pewna! — zawołała z zapałem ochmistrzyni.
— Radabym też wiedzieć, co to za wiersze powtarzała Natalia? Niech pani Drylska przepatrzy z niechcenia jej pokój, czy nie zakradły się tam jakie niebezpieczne książki.
Odebrawszy to ostatnie polecenie, zacna ochmistrzyni powstała, widząc dobrze, iż konferencya jest skończoną, ukłoniła się równie nizko, jak to uczyniła przy wejściu, i otrzymawszy w zamian niedbałe kiwnięcie głową, wysunęła się z pokoju.
Teraz dążyła na na górę i wprost udała się do pokoju swojej wychowanki; drzwi jednak przeciw zwyczajowi znalazła na klucz zamknięte, widziała tylko światło na stole i słyszała szelest przewracanych kartek. Zastukała więc.
— Księżniczko, to ja, niech księżniczka otworzy.
— Moja Drylsiu, ja już śpię — odezwał się głos Natalii.
Ochmistrzyni nie nalegała, tylko schyliła się szybko do dziurki od klucza i według szlachetnego zwyczaju,