Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdawała się tak pewną swego, tak stanowczo odpierała jej najgwałtowniejsze uwagi, iż musiała ona także mieć pewną słuszność za sobą. Zresztą odzywała się o marzeniach dziewczyny z tak widocznem lekceważeniem, iż rumieniec, w którym wstyd mięszał się z oburzeniem, wystąpił na jej czoło. Spuściła głowę, zachwiana do głębi.
— Aurelia zrozumiała odniesione korzyści i nie omieszkała ich wyzyskać.
— Pamiętaj Natalio, iż jesteś księżniczką Staromirską; nazwisko to jest dla ciebie chlubą, zaszczytem, ale wzajem też kładzie obowiązki. Powinnaś z tej strony zapatrywać się na życie. Zresztą, nie masz potrzeby troskać się o nic; przyszłość otwiera się przed tobą jasna, szczęśliwa, byłabyś prawdziwie niewdzięczna i niegodna łask Opatrzności, tworząc sobie urojone zmartwienia.
Mówiła to wszystko z taką siłą przekonania, iż biedna Natalia gotową była zapytać samej siebie, czy rzeczywiście nie była niewdzięczną względem Opatrzności, która pozwoliła jej urodzić się księżniczką Staromirską, a na domiar szczęścia dawała jej możność zostania hrabiną Romińską.
Szczęście jednak, to rzecz tak lotna, tak niepochwytna, iż niepodobna wytłómaczyć go drugim. Na przekor więc dowodzeniom siostry, nie czuła ona wcale, aby ten gość niebiański uweselił jej serce.
Natalia nie była zbyt biegłą w rozumowaniu, chociaż wrodzona logika kazała jej nieraz podawać w wątpliwość nieomylność tych, co nią rozrządzali, i wykazywała nieraz niekonsekwencye ich mowy i postępowania, niezdolną jednak była jasno sformułować sobie tego. Myśli jej były tak chwiejne, tak niewypróbowane, że w każdej walce musiała być pokonaną, pokonaną powierzchownie, jeśli nie w głębi ducha.
Dlatego też podniosła na brabinę oczy pełne wątpliwości i zapytań.