Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 042.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Księżniczko — mówiła, zbliżając się do niej — księżniczka nic nie wie?
Tknięta ciekawością dziewczyna zwróciła się szybko do Drylskiej.
— Cóż się stało? — spytała.
— Mamy gościa, księżniczko, ale jakiego gościa!
Mówiąc to ochmistrzyni miała wyraz tak tajemniczy, iż Natalia zerwała się z miejsca.
— Czyżby mój ojciec? — zawołała z bijącem sercem.
— Ale gdzieżtam! Przyjechał hrabia Leopold, stryjeczny brat hrabiego Emiliana, i to prosto z Paryża.
Księżniczka milczała; nie rozumiała dobrze jeszcze, o co idzie.
— Ach, Drylsiu! — rzekła wreszcie — jeżeli tylko podobny do Emiliana...
— Wcale nie; jest on młody, piękny jak słońce, a bogaty, ale to bogaty, strasznie bogaty. Czy księżniczka się nie domyśla, po co przyjechał?
— Alboż ja mogę wiedzieć? — odparła z tajemnem wzruszeniem.
— No, to ja powiem. Tylko co hrabia Emilian był u hrabiny Aurelii, a ona przysłała po mnie i kazała zobaczyć, czy przypadkiem włosy księżniczki się nie potargały, suknia nie pogniotła, jak to kiedyś, cośmy obie taką burę dostały.
— No i cóż ztąd?
— Hrabia Emilian trzymał w ręku list i rozmawiał głośno; słyszałam wyraźnie imię księżniczki i hrabiego Leopolda, a list, przysięgłabym, że był od księcia Staromirskiego, bom z daleka poznała jego pismo. Kiedym weszła, umilkli nagle, ale mię zaraz ta ostrożność o toaletę nasunęła podejrzenie; hrabina zazwyczaj się o to nie troszczy tak bardzo. Zobaczy księżniczka, że w tem coś jest.