Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 404.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie masz téż, nie masz żadnego w tém cudu,
Kiedy raz na dno, pod obłoki drugi
Latając, musi nadwerężyć fugi;
Wpadłszy w najgłębsze naostatek nurty,
Rozpuści nagle źle sklejone burty,
Żadnego jazdy swéj nie mając kresu,
Wpada na górę mocnego magnesu,
Gdzie zbywszy goździ, sług, przyjaciół, braci,
Oraz i towar i zdrowie utraci.
Któż kiedy Scylle i policzy wstręty
Płochéj fortuny na takie okręty,
Gdy malacyi zwabiwszy obłudnéj
Smakiem i z ludźmi razem topi sudny.
Już-to jéj więzień, kto się z swoim prómem
Za takich wiatrów z portu ruszył szumem,
Jéj-to igrzyska, jéj-to są zabawy.
Jeszcze nie wypchnie drugi z portu nawy;
Dopiéro linę do kotwice skrąca,
Gdy go ta pani o skopuł roztrąca.
Drugi na haku ukrytym tak siędzie,
Że go Eolus duży nie dobędzie.
Leda remora inszego zatrzyma,
Aż go na morzu śnieg zajdzie i zima,
I wtenczas-by się rad do brzegu kwapił,
Skoro go mrozem twardy lód ułapił.
Późno do wiosła, późno się masz, stary,
Gdyć miasto łodzi śmierć postawi mary.
O, niejednegoż na téj świata toni
Uśpią Syreny, ustraszą Trytoni,
Wielu przyjaźni, wielu i rozkoszy
Z upatrzonego portu respekt spłoszy.
Lecz na cóż ludzkie zbierać mam przygody?
We mnie téj, we mnie, niestatkowi wody,
Niech się napatrzy, we mnie niechaj czyta
Każdy, co zwykło potykać rozbita.
Nie trzeba Scylle, Charybdy i fale,
Bo na kogo Bóg dopuścić chce żale,
Niech się od lądu na włos nie oddala,
Potka go smutne rozbicie u pala,
Ledwie że nagi i na desce gołéj
Wnidzie, skąd wyjście miał, w grobowe doły.
Któż dalszy nad mię wszelkiéj był żeglugi?
Domku mojego trzymając się strugi,