Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 387.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nader nikczemne i marne flejtuchy,
Co nasycone odegnawszy muchy,
Niepotrzebnemi głodne wabią dźwięki
Na moje męki.
Acz-em sam takie widział pacyenty,
Którym, tak pieśni, jako instrumenty
Śmierzyły bóle: mnie moich nie śmierzą
I owszem szerzą.


Peryod III.

O dobry Jezu, o baranku święty,
Okrutną śmiercią niewinnie zarznięty,
Moje na drzewie rozbiły cię złości.
Strun z miłosierdzia twojego wnętrzności
W rannego serca nawlokszy wiolę,
Ile drżącemi palcy władać zdolę,
Zagrać i twoje dobrotliwe uszy,
Choć mi frasunek oczu nie osuszy,
Cieszyć chcę smutnéj melodyéj tonem,
Zwłaszcza gdy łzami i duchem skruszonem
Nie zwykłeś gardzić; owszem, panie święty,
To najkochańsze twoje instrumenty,
To dźwięczny sonet najświętszego ucha,
Płacz za grzech szczery i prawdziwa skrucha.
Więc ci żałośną dumę sierot owych
I sióstr zaśpiewam nutę łazarzowych.
Gdybyś był, panie, natenczas w mym domu,
Nie przyszedłbym był do tego pogromu
Okrutnéj śmierci, któréj melodyéj
Pomogłeś, Boże, Marcie i Maryéj.
Wytoczyłeś łzy i płakałeś rzewnie,
Chociaż-eś go miał z grobu dźwignąć pewnie;
Racz-że się téż nas użaliwszy, panie,
Wyrzec te słowa: wstań z grobu, Stefanie!
Pociesz rodziców, którzy twoje stopy
Łez ustawicznych kropimy ukropy,
I póki świata, póki staje słońca,
Nie masz, ach nie masz trosce naszéj końca.
Czy nie tenżeś dziś, coś wtedy był na tem
Padole ziemskim?... więc jakoś te bratem,
Tak nas rozwesel naszym wdzięcznym synem;
Wszak możesz począć, co chcesz, z swoim czynem: