Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 346.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po szacie złotorytéj rozczosana wiecha,
Takiż buńczuk u konia, każdy się uśmiecha,
Każdy rad pokojowi, kiedy wojna na zły
Czas padła, pewnieby im te brody oblazły.
Większa ich połowica wzdycha gdzieś pod kiecą,
Skoro ich o traktatach nowiny zalecą.
Chorych było niemało, co naszemu niebu
Nie przywykszy, co moment czekali pogrzebu,
Więc jako przed carskiemi stanęli namioty,
Oddają konie, pełni niezwykłéj ochoty,
I wesołego czoła nikomu nie skąpią.
Posłowie też tymczasem z swą pompą nastąpią,
Którzy Turkom jako dwie świecili kozyry:
Obom rycerska postać, każdy bohatyry
Z kroju, z stroju, z humoru, z kształtnéj ciała tusze
Poznał; i zgasły brody na ich animusze!
Obom puszą sobole, gładkie aksamity,
Obom zdobią dostojne czoła, czaple kity,
W prawych ręku złociste buzdygany toczą,
Lewą szable trzymają; tak wspaniało kroczą,
Żywéj młodzi koroną z tyłu osypani;
I Turcy rozumieli, że oba hetmani.
Plac był dosyć przestrony, równy i okrągły,
Który rynkiem namioty cesarskie osiągły
Tak świetne, tak bogate, jakbyś widział kupą
Sto królewskich pod złotą pałaców skorupą.
Przestrone galerye do przechadzek skrytych,
Więc z antykamerami pokoje, a przy tych
Coś było nakształt sale, z któréj kabinetów
Dziesiątek, do prywatnych umyślnie sekretów.
Nuż skarbiec, gdzie rynsztunki i carskie wsiądzenia,
Ale stajnie najwięcéj oczy do widzenia
Targały, pełne gładkich i dorodnych koni,
Na jakowych Neptuna wpośród morskich toni
Malują, jakowe miał Achilles i śmiały
Króciciel wschodu słońca, dzielne Bucefały.
Stał meczet jedwabnemi kobiercy obity,
Kędy sto lamp wisiało z blachy srebrolitéj,
Gdzie się wniść okrom cara żadną miarą żywą
Nikomu nie godziło, pałało oliwą.
Na stronie kortygarda, za nią niedaleki
Arsenał, daléj stały kuchnie i apteki,
Wszędy się jedwab’ świecił, wszędy śklniło złoto;