Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 317.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aza słabszy Polacy w murach niźli w polu?
Wziąć im trzeba koniecznie Kamieniec w Podolu,
Smarowniéj pójdą rzeczy i przyszłe traktaty.
Więc miéć każe do szturmu wszytkie aparaty:
Ogniste naprzód kule, petardy, drabiny,
Moździerze i granaty, murowe machiny;
Piechoty wszytkie pójdą, konnych sto tysięcy,
Wszak tu blizko, jeżeli trzeba będzie więcéj.
Choć ci wiem, że tam bez dział i téj armatury
Weźmiem miasto do razu, opanujem mury;
Bo giaurów weźmie strach nagły niespodziony,
Przepadną w ziemię, albo zapomnią obrony;
Spuszczą czuby, zda mi się, i już tańszy będą
W traktatach i ci, gdy im tył Turcy osiędą,
Którzy z takim humorem, z takim do nas basem
Przyszli, jakby już mieli wygraną za pasem;
O haraczu nie wspomnią, o dani ni dudu,
I bać się, że przyjdziemy do takiego cudu,
Że psi, niegodni kości u nóg moich głodać,
Będą nam śmiéć pokoju kondycye podać?
Ale skoro Kamieniec będą trzymać nasi,
Qdtoczę i im od czopa, zastąpię od spasi!“
Poświadczył z niesłychanym janczaraga gustem
I przysiągł na swą głowę, że to miasto pustem
Zastanie, i już prosi, żeby to miał fantem
Łaski pańskiéj, zostawszy na niem komendantem.
Na wierze się życzliwéj pewnie nie zawiedzie;
Polacy téż gdy w tyle będą miéć i w przedzie
Nieprzyjaciół, wzdy wiatrem nie będą żyć gołym.
Z tém odszedł zostawiwszy Osmana wesołym.
Jeszcze dzień był opodal, dopiéro koguty
Pierwsze piały, gdy skorą nadzieją otruty
Zasnął Osman i zaraz przez sen mu się marzy,
A on sobie w Kamieńcu naszym gospodarzy,
Klucze od bron odbiera i one do władze,
Jako przyrzekł dopiéro, zleca janczaradze.
O, nie jedenże człowiek śmiertelny na jawi,
Równie tak jako we śnie z myślami pokawi!
Sen — mara wszytkie rzeczy, wszytkie ludzkie dzieje:
Bowiem skoro nam tylko trzeci kur zapieje,
Skoro przyjdzie umierać, a śmierć oczy przetrze,
Wszytkie myśli i nasze roboty na wietrze,
Jak ze snu głębokiego obaczymy we dnie.




I przysiągł Zastanie, i