Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 292.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podczaszy komunią, krzyżem się rozpiętą
Ściele uniżonością, oczy tylko w sforze
Z pokorném sercem dźwiga nabożnie ku górze:
„Wielki Boże nad bogi! przed którego tronem
Miliony stawają wojska milionem
Nieśmiertelnych aniołów, z których kiedy sroże
Gniew twój, zabić milion ludzi każdy może;
Czemużeś mnie robaka mniéj niż nic przed tobą
Obrał, żebym śmiertelną ręką i osobą
Twój na ziemi majestat, twoję chwałę szczycił,
Gdy Turczyn, który się twém dotąd nie nasycił
Dziedzictwem, co je syn twój krwawym kupił potem,
Nastąpił siłą na nie, upewniony o tem,
Že go tą ręką, którą zachełznał półświatu,
Wydrze i pomknie granic swego majestatu;
Že w twych bozkich świątnicach, w twych świętych kościołach
Rozpostrze się Mahomet; więc po swych aniołach
Pojźryj, a każ któremu niechaj sekundantem
Będzie, gdzie się baranek bije z elefantem.
Rozum wodzowi, serce daj żołnierzom, Panie,
Niech się tych świętych krzyżów lękają poganie.
Wiem-ci, Boże mój, że cię nie ogarną nieba,
Pogotowiu cię w murach zamykać nie trzeba;
Wiem, dla któréjś swojego kościoła machiny
Nie kazał Dawidowi budować przyczyny:
Nie chciałeś, żeby krwawe twym ofiarom dłoni
W Jeruzalem stawiały ołtarz; lecz się oni
O swe bili prywaty, pomsta ich do zwady
I do mordu krwawego budziła z sąsiady;
Wiem i to, że każdy człek, co się ciebie boi,
Co się brzydzi grzechami, za kościół ci stoi;
Pisz-że swój zakon święty na mém sercu gołem:
To ołtarzem, a piersi me będą kościołem!
A jać przecie świątnicę, choć śmiertelném dziéłem
Na ziemi, z ziemie, ziemią sam będąc i iłem,
Na wieczną cześć wystawię, coć u twoich progów
Ślubuję, utrzyj tylko durnym Turkom rogów.
A ty, jakoś Jeftego, kiedy szedł na twoję
Wojnę, przyjął ofiarę, tak przyjmij i moję,
Któryć dziś z tém rycerstwem Chrystusowéj wiary,
Nie córkę, ale duszę kładę na ofiary.
Wszak tu wszyscy przy twojéj umieramy chwale,
Skrusz Mahometa, jakoś kruszył więc Baale!“