Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 281.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Czas-by rzecze podobno, długoletny starcze,
Z głowy wojnę, z ręku łuk wypuścić i tarczę,
Czas-by szeptać pacierze, kiedy kaszel dusi,
W piersiach skrzypi; darmo cię, darmo sława kusi!
Włosy już oszedziałe i przegniłe dziąsła,
Z których późna starość do zębu wytrząsła,
Na pokój raczéj radzą, a więc miasto harcu,
Ssać, przy ciepłlm kominie, mokre grzanki z garcu.
Choć-ci bywa, lecz rzadko przyrodzonym biegiem,
Że się trawa pod zimnym zazieleni śniegiem.
Dosyć mnie, żem wezyrem, byle co dal hojnie
Dał téż Bóg tego zażyć z łaski swéj spokojnie.
Wojna z Polaki, widzę, nie méj rozum głowy!
I dziad-że-by potrafić w to miał osikowy,
Kędy młodszy powięźli? Pomacam sposobu
A tę wojnę rozejmę, da Bóg, ze stron obu“.
Tak sam z sobą Dilawer przez całą noc duma.
Rano poszedł do popa, dawnego pokuma,
Który takim-że będąc obciążony wiekiem,
Wolał-by się zakrapiać doma koziém mlekiem;
A że był pedagogiem u cesarza z młodu,
Wziął go z sobą na wojnę Osman z Carogrodu.
Toż gdy siędą dziadowie, jąwszy od Noego
Imą sobie wspominać dni pożycia swego:
Był tam stary Amurat, i który mu potem
Ciężką wojną dokuczał z bitnym Kastryotem
Był Bajazet; odmiany szczęścia przykład rzadki.
Tego był Tamburlanes do żelaznéj klatki
Wsadził porażonego i, złote kajdany
Dawszy, woził po świecie na dziw niewidziany.
Wszytko statecznie znosi, aż gdy widzi żonę
I dwie córki kochane z gruntu obnażone,
Służące do brzydkiego tyranowi stołu,
Uderzył w szczebel głową, że z duszą pospołu
Mózg mu ciepły okrutnie wyprysnął z ciemienia;
Ztąd prawo, co ich carom broni ożenienia.
Był Selim i Soliman na placu szczęśliwy,
Który trzymał z Polaki pokój póki żywy,
I osobne zawarszy swoje chęci z niemi,
Czasom stwierdził potomnym pakty wieczystemi.
Był Achmet, świeżo przyszły rodziciel Osmanów,
Który prawo i zwyczaj wzgardził przyszłych panów,
Wystawiwszy w Stambule pod złoconym szczytem