Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 277.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aż przyszli do namiotu, kędy między mnichy
Leży basza porażon śmiertelnemi sztychy;
Tedy namiot zebrawszy i pod złotolitą
Skofią szczerém złotem chorągiew uszytą,
Którą potém, jako dar sobie należyty,
Otrzymał Lubomirski; i inszéj obfitéj
Napełnieni zdobyczy, że się gięli pod nią.
Dopiéro skoro zorzę obaczyli wschodnią,
Bezpiecznie się wracają, gdzie ich dla pogoni,
Przyłożywszy gotowy samopał do skroni,
Wojska czeka ostatek, i tak nie zemszczeni,
Zdarli pypeć poganom Kozacy ćwiczeni.
Ale zaś co inszego Chodkiewicza boli,
Że wydał Zielińskiego prawie do niewoli;
Nie wie, co się z nim dotąd między Turki dzieje,
Czy posłać pon, czy czekać; tak kiedy się chwieje,
Nakoniec napisawszy list do hospodara:
Jego cnota, jego w tym założona wiara,
Przecz trzyma Zielińskiego przy sobie tak długo?
Ma-li tam bez potrzeby mieszkać? niechaj mu go
Do obozu odsyła; z czém wnet niewolnika
Sprawnego ochotnego do Raduła zmyka,
I ledwie nie tegoż dnia, jak w wołoskim stanie
Taborze, Zielińskiemu list się on dostanie.
Prędko go ztąd obieca hospodar wyprawić,
Lecz mu się tu dzień, który jeszcze trzeba bawić.
A tymczasem Chodkiewicz, jako więc oliwa
Długo w lampie świeciwszy, nagle dogorywa.
Dopądzał ostatniego kresu swego wieku,
Który przy wyjściu na świat, każdemu człowieku
Zamierzony, i odtąd jako słońce toczyć
Złote koła toczyło, nikt jeszcze przeskoczyć
Tego nie mógł terminu; tu, tu kto się rodzi,
Umiera; na tym celu i starszy i młodzi.
Z tém dziś przed królewiczem staną doktorowie,
Że już Chodkiewiczowe na schyłku jest zdrowie;
Serce tylko, jak iskra w oziębłym popiele,
W piersiach nieprzełomionych, w jego żyje ciele.
Toż Władysław, choć i sam chory w swym namiecie,
Uprzykrzone poduszki z boku na bok gniecie,
Zwoływa senatory i konsyliarze:
„Jesli-ż już wybijana — rzecze — na zegarze
Hetmanowi naszemu, i w takiéj nas toni